wtorek, 14 kwietnia 2015

Hierarchia w rodzinie

Nataniel rysuje rodzinę. Jest mama, tata, Leoś i on. Genaralnie wszyscy są do siebie podobni. Patyczaki takie ;) 
-Mamusiu, narysuję Leosiowi krótkie nóżki, bo on jest malutki- zakomunikował. (W sumie trafne spostrzeżenie.)
- A tobie jakie mam narysować?-zapytał.
- Narysuj mi najdłuższe, bo ja w domu najbardziej rządzę- odpowiedziałam trochę żartobliwie.
Następnego dnia rano, podczas szykowania się do pracy/przedszkola Nat tak się ociągał, że konieczne było lekkie pokrzyczenie na niego, bo inaczej to chyba byśmy nigdy z domu nie wyszli. Obraził się. Minę zrobił i myśli... W końcu wymyślił...
-Ha! A ja ci narysowałem wczoraj krótsze nóżki, a tacie dłuższe!

...no to mi syn dowalił, że ja tu nie rządzę tylko tatuś ;)

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

11 miesięcy

Wczoraj Leon skończył 11 miesięcy. Kolejny miesiąc z jego życia obfitował w nowe umiejętności i nowe zęby :) Zębów mamy aktualnie 10. Wychodzą właśnie górne czwórki. Nie chcę zapeszać, ale do tej pory obywało się beż żadnych gorączek itp. Było nieco marudzenia i ślinienia, ale kto by nie marudził, jakby mu się coś przez dziąsła przebijało... Dzielny, mały chłopczyk z Leosia. Zważony na domowej wadze w cienkim ubraniu i pieluszce, waży 10kg. Ubranka nosi głównie w rozmiarze 80cm.


W tym miesiącu Leon doskonalił chodzenie. Dużo się podpierał, chciał łapać kogoś za palec, żeby móc biec przed siebie. Dziś zaczął latać po domu samodzielnie. Widać, że sprawiało mu to wielką radość. W końcu zrozumiał, że sam może o wiele swobodniej się poruszać i nie musi "prosić" o pomoc. Potrafi wstać niczego się nie podtrzymując. Opanował też wchodzenie na łóżko Nataniela, a z łóżka wchodzenie na stolik. Jak coś chce to wyraźnie umie to zakomunikować używając swojego drogowskazu (palucha ;) ), a kiedy mu się na coś nie pozwoli, lub coś zabierze, to trzeba się liczyć z krótkotrwałym, ale jednak wrzaskiem. Rozumie kilka pytań/poleceń, np.: 
-daj (podaje przedmiot trzymany w reku),
-jak Leoś śpi? (kładzie się na poduszkę), 
-jak Leoś tańczy/skacze? (podskakuje),
-zrób "nie ma Leosia" (zakrywa oczy rączkami, czasem zakrywa sobie buzię),
-daj buziaka (daje buziaka-śliniaka)
-podaje chusteczkę i dmucha, pokazując, że ktoś ma sobie wydmuchać nos, 
-daje do nadmuchania balonik też przy tym dmuchając,
-próbuje komuś myć zęby
-próbuje włączyć telewizor pilotem
-naśladuje Indianina
-nauczył się pić ze słomki i kubka-niekapka
-rzuca piłkę i próbuje ją złapać (lub kopać)
-gryzie coraz większe kawałki jedzenia, potrafi zjeść kanapkę, wędlinkę, serek
-kojarzy przeznaczenie przedmiotów (patyczek do ucha próbuje wsadzić w ucho, grzebieniem chce kogoś uczesać, pilot kieruje w stronę tv, kształty chce wsadzać w odpowiednie dziurki).
Zaczął się bardzo wygłupiać naśladując Nataniela. Kiedy duży biega, mały chce go gonić. Kiedy duży skacze po łóżku, mały musi robić tak samo. W sobotę pierwszy raz bujał się na huśtawce, i kiedy ja mówiłam "buju buju" Leon próbował naśladować melodię usłyszanych słów. 

Niestety 11 miesiąc upłynął też pod znakiem wózkowego buntu i po 20-30 minutach zaczyna się marudzenie i koniecznie rączki mamusi albo chodzenie nóżkami po ziemi. Mam nadzieję, że jednak to chwilowy bunt, bo w planie są letnie spacerki. Tu muszę pochwalić Nataniela, bo on nigdy się w wózku nie buntował i nie próbował z niego wychodzić. Dalej też Leo wstydzi się obcych osób i na wszelki wypadek woli się wtedy wtulić w rodziców.

A Nataniel od paru tygodni chodzi bez zęba, którego pozbawiła go ostatecznie pani w przedszkolu. Ale prawdziwe zaskoczenie przeżyłam, jak mi dziecko oznajmiło, że wyrósł mu chyba nowy ząbek. Zajrzałam i mówię, że nic jeszcze nie ma. Dziura, jak była, tak jest. A Nat na to, że nie ten zabek, a tam na końcu. Patrzę i oczom moim ukazała się wielka, wyrośnięta już "szóstka". Nie wiem kiedy, nie wiem jak... Spodziewałam się, że będzie trochę bólu i marudzenia zanim stałe szóstki się przebiją, a tu mi dziecko już takiego dorodnego zęba zaprezętowało. Podobno nic go to nie bolało. Oby dalej też było to bezbolesne. Dwoje dzieci mi ząbkuje :)

środa, 1 kwietnia 2015

Baby Jogger City Elite

Wózkomania to choroba, wiem, wiem... ;) Mężczyźni mają całe życie swoje samochody, kobiety przez około 3 lata mogą cieszyć się wózkiem. Przez moje ręce przewinęło się ich już kilka, a od niedawna Leon wozi się w Baby Jogger City Elite. Wybór nie był łatwy. Fajnych wózków jest wiele, jednak nie każdy można mieć. A szkoda ;) Nie ma wózka idealnego, w każdym można znaleźć jakąś wadę. Przy każdym kolejnym "wozie" wzrastają wymagania. Chciałam wózek tzw. "duży", z dużymi kołami, przyzwoitą amortyzacją, dużą budą, łamaną rączką, podnóżkiem i pozycją do spania. Dodatkowo mile widziany miał być czarny stelaż i tapicerka. Chyba właśnie ta ogromna buda przykuła moją uwagę w Baby Joggerze. Nie wiem, czy jest wózek, który ma ją równie wielką.



Najkorzystniejszą ofertę na naszego "elita" znalazłam na OLX. Nie wiem na czym polegał fenomen, że na Allegro te wózki były o prawie 300zl droższe niż właśnie tam, i to u tego samego sprzedawcy. Do tego kurier z odbiorem za pobraniem gratis. Karoca dla Leona przyszła bardzo szybko. Aż dziwne, że taki duży wózek mieścił się w tak małym kartonie. Zdecydowałam się na kolor Charcoal choć trochę się bałam, jak będzie wyglądał w rzeczywistości. Na szczęście nie rozczarowałam się. Wygląda jak czarno-szary jeans, jest miękki i nie ślizga się. Naramienniki przy pasach nie są za duże, jak w wielu wózkach. Żeby przepiąć pasy wyżej, trzeba odpiąć kieszonkę na rzep z tyłu oparcia i wsadzić do niej rękę.





Buda jest ogromna i co najważniejsze, nie odchyla się do tyłu kiedy płożymy oparcie. W budzie jest jedno okienko do podglądania na górze, i dwa po bokach z siateczki, jako wywietrzniki. Wszystkie zasłaniane materiałem na magnesy W lato przy rozłożonym oparciu możemy zrolować materiał  budki tworząc dziecku przewiew. Zostanie nam sama siateczka.



Po odczepieniu rzepów mocujących budę do ramy wózka, można przełożyć ją całkowicie do przodu zasłaniając całe dziecko. Miodzio :) Żaden wiatr w oczy nam niestraszny :) Z tyłu oparcia jest  kieszonka wykonana z siateczki. Można tam schować np. kocyk, lub jakieś inne drobiazgi dla dziecka.


Składanie wózka jest banalne. Jedyne co trzeba zrobić, to pociągnąć do góry pasek znajdujący się na siedzeniu. Zachwycił mnie również hamulec, który jest ręczny. Nie będzie więcej problemu z zaciąganiem lub spuszczaniem hamulca np. w sandałach. Podnóżek jest regulowany. Mniejszemu dziecku można go unieść do góry, tak, by nóżki były wyprostowane i nie wisiały.

Przednie koło jest bardzo dobrze amortyzowane. Amortyzacji na tył nie ma, jednak wiecznie napompowane koła zapewniają dobry komfort jazdy. Dzięki łamanej rączce wózek łatwo się podbija. Świetnym pomysłem fabryczny organizer  między rączką a budą. Nie ma problemu z wrzuceniem gdzieś telefonu, chusteczek czy butelki z piciem.


Oparcie w wózku jest usztywnione gąbką, a całe siedzisko zawieszone jakby na hamaku, dzięki czemu podczas jazdy dziecko jest lekko bujane. Jeśli dla kogoś oparcie jest za miękkie, nie ma problemu, alby usztywnić plecki jakąś sklejką. Z tyłu oparcia jest kieszeń na rzep i wystarczy wsadzić tam coś sztywniejszego, odpowiednio dociętego. Do wózka można dokupić pałąk, co pewnie uczynię w niedalekiej przyszłości :) Kosz na zakupy pomieści najpotrzebniejsze zakupy. Przednie koło można zblokować.

Tak, jak napisałam na początku, nie ma wózka idealnego. Baby Jogger City Elite także posiada pewne niedociągnięcia. Są to takie rzeczy, jak:
-ocieranie się załadowanego koszyka o przednie koło. Trzeba zakupy tak wkładać, żeby więcej i ciężej było przy tylnej osi
-materiał od górnego okienka w budce trzeba zwinąć, aby można go było przypiąć na magnes, jednak przy wietrze i tak go podwiewa. Nie ma tego problemu z bocznymi okienkami, ponieważ wyprostowany materiał dobrze trzyma się na magnesie.
-torba zawieszona na rączce wózka powodowała jej opadanie podczas spaceru. Przewieszenie torby przed mechanizm składania rączki rozwiązało problem. Swoją drogą na wózku jest informacja, aby na rączce nic nie wieszać ;)
-regulacja oparcia za pomocą paska jest dziwna. Do tej pory miałam wózek, w którym jedną ręką pociągało się jeden pasek w celu rozłożenia oparcia, drugi w celu jego złożenia. Tu trzeba użyć do tego dwóch rąk i siły. Chyba muszę się tego jeszcze poduczyć :)

Minusy jakie znalazłam w wózku nie są jednak jakieś rażące. Wózek prowadzi się rewelacyjnie i jest bardzo wygodny. Nie przytłacza wizualnie osób o średnim wzroście, a wysocy nie wyglądają z nim jak z wózkiem dla lalek. Wyjście na spacer to teraz jeszcze większa przyjemność ;)