poniedziałek, 6 lipca 2015

Wakacje

Minął tydzień wakacji. 26 czerwca razem z koleżanką pożegnałyśmy  naszą "starą" trzecią klasę. Ostatni raz spotkaliśmy się wszyscy razem w jednej sali. Dzieci ostatni raz zajęły "swoje" miejsca w ławce. Były świadectwa, brawa, kwiaty i nawet kilka łez. To był grzeczna, fajna klasa. Od września czekają na nas nowe wyzwania, nowe dzieci i ich rodzice. Nowy podręcznik też na nas czeka ;) Ale zanim to nastąpi to delektuję się wyłączonym budzikiem.



Szybko minęło to pół roku. Dopiero był styczeń i musiałam wrócić do pracy. Bałam się myśleć o powrocie. Bałam się tego, jak wstać o 6 rano po nieprzespanych nocach i tego jak wyszykować dwoje dzieci i się nigdzie nie spóźnić. Kiedy posprzątać, ugotować, uprać? Wydłużyły się dni, wzrosła temperatura, a nam jakoś udało się przywyknąć do nowej rzeczywistości. Przyznaję jednak, że 26 czerwca to był dzień Wielkiej Ulgi... nie muszę się spieszyć, nie trzeba wyskakiwać z łóżka na dźwięk budzika, można chodzić w piżamie ile się tylko podoba. Wakacje to zdecydowanie najlepsza część roku, nawet wtedy, kiedy siedzi się w domu. W planie mamy wyjazd do Warszawy, pobyt nad morzem i sprzątanie. Tylko jakoś za to ostatnie nie mogę się ciągle zabrać. No cóż...mam czas. Niestety bałagan nie zając, nie ucieknie, a szkoda ;)

Tymczasem dzieci korzystają z pogody i szaleją na podwórku.



























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz