czwartek, 2 października 2014

Zanim sroczka kaszkę ugotuje ;)



Czas leci nieubłaganie. Dzieci moje coraz większe, co z jednej strony cieszy, z drugiej zaś nieco smuci. Jeszcze chwila i wyfruną w świat za marzeniami.

Tymczasem Leon osiągnął wiek, w którym trwa spór: rozszerzać dietę czy nie? Z jednej strony krzyczą, żeby po 4 miesiącu wprowadzać nowe produkty, z drugiej zaś żeby czekać do 6 miesiąca. Stanowiska jednego nie ma w tej kwestii. Ile mam tyle opinii, ilu lekarzy, tyle zdań na ten temat. Ja postanowiłam stanąć po środku. Będziemy jeść nowe rzeczy jak Leon skończy 5 miesięcy. Czyli to już tuż, tuż…

…a jako, że czas pędzi (co już ustaliliśmy na wstępie) trzeba się na to wielkie wydarzenie przygotować odpowiednio.

Ja wiem, że mi się szafka prawie nie domyka od różnych talerzyków, miseczek i kubeczków. Przez 5 lat obecności w naszym życiu Nataniela, zdążyłam już niezłą kolekcję tego i owego nazbierać. No ale teraz jest Leon i przecież on MUSI mieć swoje. Musi, bo inaczej matka się udusi ;)

Przyniósł wczoraj kurier paczuszkę, a w niej cudeńka moje wypatrzone, wyszperane. Takie, co to nam maja zapewnić wygodny start w etap jedzenia. Przede wszystkim po doświadczeniach z moim Tadkiem Niejadkiem i jego wiecznie zimnymi posiłkami znalazłam rozwiązanie cud… ciepły talerzyk mO'mma. Proste rozwiązania są najlepsze, tylko ktoś musi na nie wpaść. Nie mogłam obok takiego wynalazku przejść obojętnie. I tak oto przybyła miseczka podzielona na dwie części, mniejszą i większą oraz z koreczkiem zamykającym "cudprzestrzeń" na gorącą wodę, którą wlewamy do dziurki, i która będzie nam grzała posiłek od spodu, zwiększając szansę na to, że dziecię zje ciepłe jedzonko. Rozmiar miseczki mnie zaskoczył. Na plus. Spodziewałam się, że będzie ona mniejsza, a przyznam, że jest całkiem spora i właściwie Tadek Niejadek może z niej także korzystać. Zresztą sam to stwierdził, jak ją zobaczył ;) Od spodu miseczka pokryta jest antypoślizgowym materiałem. Faktycznie jakoś strasznie nie jeździ po stole. Dodatkowo można zakupić do niej specjalną podkładkę jeszcze bardziej zwiększając jej przyczepność. Co istotne, miseczkę, w przeciwieństwie do wielu innych miseczek dla dzieci, można używać w mikrofali. Trzeba tylko pamiętać, by zostawić otwarty koreczek. Można także myć ją w zmywarce. Dla Leona idealna będzie na początek mniejsza, okrągła przegródka, gdzie zmieści się odpowiednia porcja zupek warzywnych czy kaszki.



Do pierwszych posiłków zamówiłam też łyżeczki. Postawiłam na firmę Brother Max i łyżeczki zmieniające kolor pod wpływem ciepła. W zestawie są dwie łyżeczki. Kolorów nie było do wyboru, ale pomarańczowo żółte będą nam pasowały do całościowego zestawu jedzeniowego ;) Jedyne moje „ale” póki co do łyżeczek jest takie, że mają krótką rączkę do trzymania. Zobaczymy jak będzie się ich używało w praktyce. Być może wcale nie będzie to ich minus.

Działają, sprawdziłam. Łyżeczka zanurzona w gorącej wodzie zmieniła barwę na żółtą. Dość szybko wraca do właściwego koloru.

Na posiłki, które nie wymagają jedzenia na ciepło, albo jeśli moje dziecko okaże się łasuchem (Boże dopomóż) zamówiłam miseczkę firmy Skip Hop. Pewnie każda mama ma taką swoją ulubioną firmę, w której produkty wierzy bezgranicznie. Dla mnie taką jest właśnie Skip Hop, której już różne rzeczy mieliśmy/mamy i mogę powiedzieć, że ją po prostu ubóstwiam. Za jakość, pomysłowość, wzornictwo… No właśnie… wzornictwo… a wzorów i kolorów jest tyle, że siedziałam chyba z godzinę i analizowałam i zdecydować się nie mogłam. W końcu postawiłam na małpkę. Miseczka jest standardowej wielkości (są jeszcze większe, dzielone na dwie części). Wykonana jest z grubego plastiku, co od razu rzuciło się w oczy, jak tylko jej dotknęłam ( no dobra, rzuciło się w rękę ;) ) Mam kilka miseczek, ale żadna nie jest tak gruba. Mam nadzieję, że grafika okaże się trwała i nie będzie schodziła w trakcie użytkowania. Małpka nasza może zażywać kąpieli w zmywarce, jednak na saunę do mikrofali udać się już nie może, o czym informuje nas napis na jej dnie. Produkt wg producenta nie zawiera bisphenol-u A, phthalate-u, ani PVC.



Do kompletu nabyliśmy śliniaczek, żeby nam się miło i czysto jadło. A z tym „czysto” to wiemy jak jest ;) Śliniaczek wykonany jest z poliestru. Możemy go prac w temperaturze 30 stopni. Jest miękki, przyjemny w dotyku i łatwo go będzie czyścić. Dobrym rozwiązaniem jest ukryte z tyłu etui. Za pomocą kilku ruchów wywijamy śliniak i mamy go „spakowanego”. Możemy wrzucić do torby jeśli jemy poza domem, i nic nam się nie ubrudzi. Z przodu kieszonka na okruszki… możemy małpkę naszą nakarmić ;) I tak naprawdę, czekamy tylko jeszcze na jedną nowość od Skip Hop, która powinna niedługo być na naszym rynku, a mianowicie termos na jedzenie. Oczywiście chcemy z małpką :)

Jeszcze chwila i powiemy sobie z Leonem SMACZNEGO KOLEGO!


2 komentarze: