piątek, 12 grudnia 2014

7 miesięcy za nami

Dziś o godzinie 0.45 mojemu małemu okruszkowi pękło 7 miesięcy. Przecież dopiero pisałam o tym, że ma 6 miesięcy, a to już kolejny miesiąc minął. Miesiąc nowych osiągnięć i szalonego rozwoju. Dopiero były próby podnoszenia pupki i dopiero pisałam, że nie staje jeszcze za bardzo na nóżki, a już czort mój mały tyłek pięknie w górze trzyma i na raczkach się unosi kiwając w przód i w tył, aż do klapnięcia na brzuch :) Stanie jest ulubioną pozycją Lelutka. Wystarczy dać mu palce, a on już podciągnięty do stania cieszy się, jakby ktoś wygrał w totka. Wokalnie pięknie się rozwija i po fazie na bababa jest faza na tititi tetete i ogólne zagadywanie i opowiadanie. Gdzie z nim nie pójdziemy, tam słyszymy, że pogodne z niego dziecko. Na szczęście. Choć zdarzają się chwile marudzenia, chwile, kiedy  nie da się go zostawić na sekundę samego, bo jest wrzask, chwile, kiedy Leo postanawia być "noszakiem totalnym". Muszę wtedy wziąć głęboki oddech i powtarzać magiczne "to minie, to minie, to na pewno minie". Przez ostatni miesiąc niestety Leoś zadomowił się w naszym łóżku, ale jak tylko zębolce mu wyjdą, postaram się go ulokować na właściwym miejscu. Zębów na dzień dzisiejszy mamy 5. Prawa jedynka nie zdążyła się przebić, więc pójdzie na konto siódmego miesiąca ;) Ten miesiąc spędziliśmy głownie w domu. Zaczął się chorobą i kończy się przeziębieniem. Uroki bycia młodszym bratem + pogoda za oknem. Kompletnie nie zachęca do spacerów. Ostatni spacer uraczył nas śniegiem. Brrr...

Z okazji osiągnięcia tak poważnego wieku, robiliśmy dziś z Leonem zdjęcia. Te zdjęcia chciałam zrobić z okazji 6 miesięcy, ale za oknem było tak szaro, a co z tym idzie w domu tak ciemno, że odwlekaliśmy to w czasie, aż wybił 7 miesiąc. Dziś też szału nie było, ale coś tam się udało. Trochę telefonem, trochę aparatem, jakość nie powala, ale pamiątka jest. 

Siedmiomiesięczny Leo pozdrawia ;)



I małe porównanie na koniec...

Nat
Leo


5 komentarzy: