poniedziałek, 1 grudnia 2014

Co Leoś znajdzie pod choinką?

Za kilka chwil Leosia pierwszy raz odwiedzi św. Mikołaj. Musiał się dużo naszukać, co przynieść w worku chłopczykowi, który ma wszystko po starszym bracie ;) Tak, tak...uroki bycia młodszym. Na dobra sprawę Leon mógłby nie dostać żadnej zabawki, a i tak przez najbliższe lata miałby czym się bawić. No ale przecież był grzeczny, więc i jemu się należą prezenty. Szukał Święty, szukał i oto co znalazł (prezenty znów od całej rodziny, żeby nie było, że matka zwariowała i z kasy wyskoczyła ;) )

Na pierwszy ogień idą Squigz - gumowe przyssawki, grzechtki. Chwyciły mnie za serce. Można powiedzieć, że to taka miłość od pierwszego wejrzenia. Gdzieś je w gazecie zobaczyłam i wiedziałam, że będą moje... tzn. mojego dziecka ;) Trochę zastanawiała mnie ich jakość, bo niestety przed zakupem nie miałam możliwości pomacania tego wynalazku. Kiedy przyszły od razu zostały przeze mnie sprawdzone :) Na szczęście opakowanie można zamknąć, i nie widać, że cokolwiek było wyciągane. Sqiugz'y są masywne, wykonane z silikonu. Każda z przyssawek posiada w środku grzechotkę i każda ma inną strukturę, zapewniając różne wrażenia dotykowe. Kształt idealnie pasuje do dziecięcych rączek. Można je przyssać do różnych powierzchni, jak i do siebie nawzajem. I powiem szczerze, że jak jedną przyssałam do stołu, to ciężko ją było odczepić ;) No według mnie fajne, zobaczymy, czy zyskają uznanie samego zainteresowanego :)

Jako, że Leoś dość ładnie już bawi się zabawkami, kolejnym prezentem jest piramidka. I tu pewne zaskocznie. Tak jak wcześniej, w jednej z gazet wpadła mi w oko piramidka Tobbles Neo. Cena ok 100zł. Jednak na allegro można było dostać niemal identyczną, za niecałe 40 zł, różniącą się kolorem. Trochę się bałam, czy nie jest to coś gorszego. Poszperałam w sieci, i nawet wpisując na youtube.pl nazwę Fold Joy, pojawi się ten sam filmik co przy Tobbles'ach, są te same zdjęcia i takie same właściwości w opisach. Zamówiłam te tańsze. Przyszły. Wymacałam...no nie ma się do czego przyczepić. Podwójna struktura, kształt ten sam, dość masywne. Ta największa kulka jest całkiem ciężka. Wieżę można przekrzywiać, kulki się kręcą. Myślę, że ryzyko w tym przypadku się opłaciło, a i zabawa może być niezła :)



Kąpiele Leona to już nie 2 minutowe oblanie wodą i szybkie wyciągnięcie na ręcznik. Lelutek lubi sie popluskać, pochlapać, a w wanience siedzi, a nie leży. Ale żeby siedział, to ja muszę go trzymać, klecząc przy wannie, nad którą zwisam z wyciągniętymi rękoma. Ani mi wygodnie, ani mi przyjemnie. Tym bardziej, że chłopcy moi, szczególnie starszy, chce się czasem wykąpać z młodszym. Idealną pomocą i prezentem z serii przydatnych oraz takich, jakich jeszcze nie mamy, będzie krzesełko do kąpieli Smoby. Młodszy będzie bezpiecznie siedział w wannie, a i ze starszym będzie mógł się pobawić :)



Żeby było coś grającego, znajdzie się też coś od Fisher Price, a mianowicie Słonik Uspokajacz. Podobno można włączyć 30 minut różnych dźwięków, a także 6 kolorów świecenia. Gdzieś wyczytałam, ze posiada funkcję białego szumu. To dla tych, którzy puszczają dzieciom do snu np.: dźwięk suszarki ;) Mnie przyciągnęła funkcja lampki. Do tej pory spaliśmy przy zapalonych Cotton Light Balls, ale chciałabym, aby już było do spania ciemniej. Być może taka właśnie lampka zapewni nam przyjemny półmrok. Lampki do kontaktu nie możemy mieć, bowiem kontakt zasłania łóżeczko ;)



Obala pszczółkę i termos na jedzenie od Skip Hop  kupiłam już jakiś czas temu. Udało mi się te rzeczy uchować w szafie i powędrują prawdopodobnie pod poduszkę. Termos na jedzenie to raczej sprwdzi nam się dopiero podczas letnich, długich spacerów, bądź jakichś dłuższych podróży. Ale pszczółka mam nadzieję pójdzie w ruch od razu. Ma przecież takie czułka idealne do obgryzania ;)



Trochę do kąpieli, ale także do zabawy poza wanną, zamieszkają  u nas przyjaciele z Zeeland Beezeebee. Cztery zabawne stworki, które małe raczki mogą wtykać w dziurki na zielonej wyspie. Być może w gąszczy zabawek znajdziemy jakieś piłeczki, lub klocki, które także przez te otworki uda się wrzucić do wnętrza zielonej wyspy. Ośmiorniczka i przyjaciele nadają się do gryzienia, a po napełnieniu wodą, każde psika wodą z różnych otworków na swoim ciele. Wyspę można przytwierdzić do podłoża ponieważ posiada od spodu przyssawki.  

I ostatnia rzecz, którą miałam już dawno upatrzoną... Buciko-skarpetki Attipas. Leoś próbuje stawać na nóżki. Właściwie zaczyna to robić z uporem maniaka. Lada moment zacznie się przygoda z pełną mobilnością mojego dziecka. Nikt mnie nie przekona, że takie małe nóżki powinno się zakuwać w sztywne buciory, tudzież kapciory, modne wśród wielu rodziców ortopedy. Stopa, jeśli faktycznie nie ma jakichś stwierdzonych wad, najlepiej rozwija się poprzez swobodny kontakt z podłożem, dlatego ile można, moje dzieci śmigają w skarpetach :) Idzie jednak zima, a podłogi podgrzewanej nie posiadamy. Leoś dostanie więc swoje "attipaski" połączenie buta ze skarpetą :) Dodatkowo, mam nadzieję, sprawdzą się ona w momencie, kiedy Leo pójdzie na wychowanie do dziadków, kiedy ja będę w pracy. Bo, o ile w blokach podłogi jako takie można uznać za ciepłe, to u dziadków wszędzie kafelki. Św. Mikołaj wybrał tęczowy wzór, żeby nam kolory oko cieszyło, gdy za oknem ponuro. Żałuję tylko, że dla Nataniela już takich nie dostanę :(

A na koniec prezent dla mnie od Marcina. A czemu pojawia się w poście z prezentami dla Leona? Bo zażyczyłam sobie jeszcze jedne butki dla niego :) Bo jak je zobaczyłam to z wrażenia mało mi serce nie wyskoczyło :) Butki są ze skóry bydlęcej. Mięciutkie, z lekko usztywnioną podeszwą. A najlepsze jest to, że dostajemy je w kawałkach i zszywamy sami. Podobno instrukcja jest bardzo czytelna, a w Internecie są filmiki, gdyby sama instrukcja jednak nie wystarczyła. Wkładka bucika ma 12 cm, czyli tyle ile ma przeciętnie stopa dziecka, które zaczyna chodzić. Leoś ma teraz stópkę ok. 10 cm z kawałkiem, więc liczę na to, że będą pasowały mu na nóżki na wiosenne spacery w wózku :) Tadam....



...i tego prezentu udało mi się jeszcze nie wymacać, choć leży już w szafie w pięknym, ekologicznym kartoniku z jeżykami...

I tak, jak w poście o prezentach dla Nataniela, wszystkie zdjęcia pochodzą z grafiki google.

6 komentarzy:

  1. Witam, przeczytałam pani wpis i chciałam zapytać czy Fold Joy będzie się nadawać dla 17 miesięcznego dziecka ? Czy to już za późno na taką zabawkę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że jak najbardziej będzie się nadawało, tym bardziej, że można zabawkę wykorzystywać w różny sposób. Można budować proste, jak i krzywe wieże, można zabrać do wanny, piaskownicy, na plażę. To moje półroczne jeszcze nie będzie sobie z tym radziło tak do końca, no ale jak wiemy dzieci szybko rosną ;)

      Usuń
  2. Leon sie ucieszy z prezentow na pewno :)

    super lampka, mi od dluzszego czasu podoba sie ta:
    http://www.amazon.co.uk/dp/B00GFNC6LC/ref=wl_it_dp_o_pC_nS_ttl?_encoding=UTF8&colid=VQUJLNVJO04G&coliid=ICR58C1VRFUC5
    tym bardziej, ze jest to jedna z moich ulubionych bajek, nawet na niej plakalam haha :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z takiej to by się Nat ucieszył, bo on oglądał tę bajkę. Swoją drogą, on się tak zaczął w nocy budzić, że chyba poważnie pomyślę nad jakąś lampeczką do łóżka dla niego ;)

      Usuń
  3. Nominowałam Cię do zabawy Libster Blog Award, pytania u mnie na blogu http://bedemamusia.blogspot.com. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. squigz sa super :) bardzo w moim stylu prezenty dla obu Twoich chłopaków, świetny wybór książek dla Nata. to beda bardzo trafione niespodzianki:) a buciki... achhh... <3

    OdpowiedzUsuń