sobota, 13 września 2014

Kiedy zdajesz sobie sprawę, że jesteś matką...



Zanim urodziło się moje pierwsze dziecko, roztaczała się przede mną wizja krainy mlekiem i miodem płynącej… no, mlekiem to ona płynęła, ale koło miodu to raczej nie stała… Pamiętam taki obrazek, który utkałam sobie w głowie, jak to leżymy z Marcinem na łóżku, oglądamy sobie film, a między nami fikają nóżki rozkosznego, uśmiechniętego bobasa. Miałam być piękna jak panie z okładek kolorowych pism dla przyszłych mam, miałam mieć posprzątane i ugotowane. Pierwsze dni macierzyństwa szybko mnie otrzeźwiły. Właściwie, to czułam się nieco oszukana… Kochałam synka najmocniej jak się dało, był/jest moim cudem, patrzyłam na niego oczami pełnymi miłości, nie mogłam uwierzyć, że jest taki nasz, taki doskonały, zdolny do życia, ma paluszki i takie małe uszka. Ale to nie wtedy, kiedy jest tak słodko, uświadomiłam sobie, że jestem matką. Że jestem matką uświadomiłam sobie, kiedy po raz nie wiadomo który w nocy trzeba było wstać do dziecka, kiedy przez kolejną godzinę mały ssak chciał być przy piersi, a ja już nie mogłam fizycznie tego znieść. Mimo to trzeba było zacisnąć zęby i wytrzymać. Że jestem matką docierało do mnie wtedy, kiedy ledwo zamykając oczy już musiałam je otworzyć i kiedy za każdym razem, kiedy Nataniel płakał, był mi oddawany. Bo matka nie odwróci się na pięcie, nie pójdzie spać, bo ma taką potrzebę, bo matka zanim zrobi jedną rzecz dla siebie, najpierw wykona sto rzeczy dla dziecka, bo matka przecież wie, rozumie. Łatwo jest być matką, kiedy dziecko jest uśmiechnięte i zdrowe. Trudniej, gdy przychodzą ciężkie chwile. Nigdy nie zapomnę, jak Nataniel zachorował, jak myślałam, że zemdleję, gdy w szpitalu usłyszałam „niewydolność oddechowa”. Kiedy Twoje dziecko potrzebuje pomocy, a Ty nie umiesz mu jej udzielić… wtedy najboleśniej czujesz, że jesteś matką, bo właśnie wtedy pragniesz dla swojego dziecka zrobić absolutnie wszystko, aby tylko mu pomóc. Leon też pozwolił mi doświadczyć bycia matką, kiedy trafiliśmy do szpitala z zapaleniem ucha. To matka będąc na skraju załamania, znajduje  siłę, by trwać na  krzesełku przy łóżeczku dziecka, by wydeptywać z dzieckiem na ręku ścieżkę od łóżka do drzwi i do okna… i tak dzień za dniem. Kiedy zdajesz sobie sprawę, że jesteś matką odkrywasz w sobie siłę, o której istnieniu nie miałaś pojęcia. I może po to są te wszystkie ciężkie doświadczenia, by umocnić się w tej niezwykłej miłości…

Jednak mimo licznych przeszkód, macierzyństwo to też piękne momenty. To pierwsze uśmiechy, nowe umiejętności, bezgraniczna i bezwarunkowa miłość, totalny odjazd na punkcie własnego dziecka (znasz to, nie? ). Ta magiczna chwila, gdy dostajesz pierwszy raz w ramiona nowego człowieka. I zapach noworodka...Pamiętam pierwsze zdanie, które powiedziałam, jak urodził się Nataniel i pierwsze, kiedy urodził się Leon. Mało romantyczne czy wzniosłe, bo za pierwszym razem wypaliłam "Jaka kosmiczna głowa!", a za drugim "Jaki on malutki!" :)  Do dziś nie wiem, jak to się dzieje, że jeden uśmiech wynagradza totalne fizyczne zmęczenie, a jedno „kocham” rozwiewa wszelką złość…


…kiedy zdajesz sobie sprawę, że jesteś matką… życie nabiera innego sensu…

5 komentarzy:

  1. Oj mogłabym się pod tym tekstem podpisać. Szczególnie pod częścią jak sobie wyobrażałam macierzyństwo. Moje wyobrażenie ja i moj B. Przytuleni na kanapie oglądamy film a na moich piersiach śpi dzidziuś a do boku męża nasz piesek :-P moje pierwsze zdanie było bardziej romantyczne " w koncu jesteś! Tak długo czekałam! Kocham Cię synku"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba wiele osób ma wizję sielanki na początku. Na szczęście dobre chwile też są, i to w sumie nawet jest ich więcej ;)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Czyli mam Cię na sumieniu ;) A tak poważnie, to dla mnie zaszczyt, że ktoś się wzrusza czytając to, co piszę. A jeszcze większy, jeśli chce się tym ze mną podzielić. Cmok :*

      Usuń
  3. I to jest to, co lubię. Nie podkolorowana rzeczywistość.

    OdpowiedzUsuń