niedziela, 8 marca 2015

Łazik

Od kilku dni mam w domu  małego łazika. Tak, tak...Leoś, mimo, że mniejszy niż Nataniel w jego wieku, postanowił rozwojem nie odbiegać od brata i od kilku dni potrafi sam przemaszerować coraz większe odległości. To już nie są 2-3 kroczki, a cała ich seria. Potrafi nawet zawrócić tak, by wpaść w mamusi ramiona. Dumna jestem niesamowicie. Jest taki jeszcze malutki, główka prawie łysa, a nogi postanowiły nieść go już w świat.  Jeszcze kilka dni temu sensację wzbudzał stojący samodzielnie Leon. Teraz, gdy Nataniel krzyczy z drugiego pokoju "Mamo, mamo, Leoś sam stoi!" w zasadzie staje się to czymś normalnym. A dziś mały bączek wszedł sobie sam na łóżko u babci. Tak po prostu, tak jakby robił to od zawsze. Każdy dzień przynosi coś nowego. Na każdą nowość czeka się z utęsknieniem, jednak każda z nich oznacza, że z mojego bezbronnego naleśniczka robi się poważny chłop. Zęby trochę mu dokuczają przez to pojawiły się znów problemy z jedzeniem. Większość wchodzi metodą "na chrupek". W rączce musi mieć chrupka kukurydzianego, i gdy tylko otwiera buzię by odgryźć sobie kawałek, w buzi ląduje łyżka z kaszą. Mam nadzieję, że jak perełki już wyjdą na dobre, wróci mu apetyt. Jeśli wyrośnie mi drugi Tadek Niejadek to chyba trafię do wariatkowa.






Mieliśmy dziś piękną pogodę. Pierwszą taką prawdziwie wiosenną. Zrzuciliśmy ciepłe kurtki i zimowe buty. Przy  okazji okazało się, że Nataniel nie posiada adidasów na taką pogodę i chodził w trampkach, które kupiłam na wyprzedaży w Reserved Kids chyba za 15 zł ;) W każdym razie mieliśmy cel spaceru: kupić starszakowi obuwie. I mimo, że chciałoby się kupić jakieś stylowe buty, to i tak wiem, że najbardziej będą go cieszyły te ze Spidermanem. Po takie właśnie sięgam. Niech ma. "Każdy wiek ma swoje prawa" tak mawiała kiedyś moja mama. Utkwiło mi to w pamięci. Dzieci tak szybko rosną. Jeszcze będzie nosił "ładne" buty :)

I pochwalić Nataniela muszę, bo przez cały weekend dziecko moje było nad wyraz grzeczne. Bawił się cichutko swoimi nowymi zabawkami. Nie szalał, nie hałasował, nie męczył. Miał obiecane dziś wyjście z tatą do kina na "Pingwiny z Madagaskaru" i strasznie to przeżywał. Co chwilę pytał, która jest godzina, a obiad zjadł jak błyskawica.Potrafi? Potrafi! Ciekawe czy trend grzecznościowy utrzyma się na dłużej ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz