sobota, 20 września 2014

Tadek Niejadek



Mam w domu Tadka Niejadka. 

Śniadanie Tadka potrafi jeść ponad godzinę. I nie składa się ono z suto zastawionego stołu. To zaledwie jednak kromka chleba przekrojona na pół. I skórka z jednej strony jest odkrojona. Na kanapce Tadka Niejadka może być tylko wędlina. Czasem pod spód uda się przemycić żółty ser, czasem zje z pomidorem na wierzchu. Tadek jada też kanapkę z miodem, ewentualnie z nutellą też by zjadł. Obiad Tadka Niejadka również rozciąga się w czasie. Właściwie Tadek posiada umiejętność rozciągania czasu. Obiad trwa, trwa i trwa. Gdybym chciała, żeby cały obiad był ciepły, co najmniej pięć razy musiałabym go podgrzewać. A i to nie gwarantowałoby zjedzenia ciepłego posiłku. Tadek zdaje się nie odczuwać głodu, on nigdy  nic nie chce i nie musi (wg niego, bo ja uważam, że zjeść musi). Upomni się co najwyżej o słodycze. Ale niejadkiem był Tadek jeszcze zanim na dobre się w słodyczach rozsmakował. W zasadzie, to nie miał problemu z jedzeniem jedynie, gdy był karmiony piersią. Tadek  Niejadek podczas jedzenia modli się, medytuje, w hipnozę popada. Z pola widzenia Tadka najlepiej jest usunąć wszystko co się da, w innym przypadku zacznie się tym bawić. I kiedy myślę, że wszystkie rozpraszacze są poza jego zasięgiem, okazuje się, że on i tak sobie coś znajdzie. 

Do rozpaczy mnie Tadek Niejadek potrafi doprowadzić. Cierpliwość mnie opuszcza i ręce opadają. Płakać mi się chce. Pomysłu mi brak. Co zrobić by Tadek Jadł? Prośba, groźba… niewiele dają. Tadek mieli w buzi bez końca. Żywiłby się najchętniej Tadziu mój pierogami, spaghetti, makaronem ze szpinakiem (takim z przedszkola, bo mój zawsze okazuje się „nie takim”) i „zupą rosołową” oraz kotletem rybnym. Nie wiem skąd czerpie on siłę do wariowania cały dzień. Do biegania, do skakania. Kolacja z reguły wygląda podobnie do śniadania. Może ciut szybciej znika, ale szału nie ma. Za każdym razem w porach posiłku słychać u nas te same słowa : jedz, ugryź to, gryź, połykaj, popij, o czym znowu myślisz?, zimne będziesz miał!, zjadłeś?, na co czekasz? nie będziesz jadł słodyczy!, słyszałeś? czym ty się teraz zajmujesz? Tadzio tego nie lubi, tego nie będzie jadł, Tadzio zje tylko kotlecik… Tadzio doprowadza do szału… nie tylko mnie, lecz każdego, kto ma okazję widzieć, jak on je. Babcia Ania powiedziała podobno ostatnio, że woli w kamieniołomach pracować, niż Tadzia karmić.

Jest jeden sposób, by Tadek Niejadek zjadł. Zjadł szybko i ciepłe. Nakarmić go. Wtedy w buzi mu nie rośnie, nie mieli przez godzinę, nie bawi się, nie stęka nie jęczy. Tadzio Wtedy je.

Tadzio ma na imię Nataniel i zaraz skończy 5 lat. Nie chcę go karmić. Tadzio chodzi do przedszkola. Śniadanie nie trwa tam godzinę, podobnie obiad. Pani mówi, że coś tam je. Może faktycznie między dziećmi jest trochę inny. Tadzio podobno je „czysto”, potrafi posłużyć się łyżką czy widelcem. Tadzio potrafi… tylko mu się nie chce :(

A najgorsze jest to, że jak byłam mała to byłam taka sama. Pamiętam jak karmiła mnie mama. Nie pamiętam by krzyczała. Pamiętam, że była cierpliwa. Tylko łyżkę mi jakoś tak głęboko wpychała, żeby więcej za jednym razem zjeść. Dziś doceniam tę cierpliwość mojej mamy. Ja takiej nie mam. Albo za dużo wymagam od syna… Sama nie wiem. Marzą mi się posiłki bez nerwów, w miłej atmosferze, z samodzielnie jedzącymi dziećmi… Oj te marzenia

2 komentarze:

  1. Moja droga ja mam tak samo, mój syn do 3 roku życia jadł wszytko, groszek , kiszone ogórki, kasze i wszystko co byś mu pod buzię podsunęła, ale wtedy poszedł do przedszkola i jadłospis ograniczył nam się do minimum, śniadania w przedszkolu nie je bo nie lubi tzn je suchy chleb. Śniadanie więc zjada w domu trwa to ok 30-45 minut, chociaż ostatnio jak jeżdzi do przedszkoal autobusem ma motywację żeby zdązyć i je tylko 10 min. Obiad, właśnie mija pół godziny a on nadal mieli :) Ja go nie zmuszam, czasami pospieszam bo ile można, a po godzinie zabieram talerz, jak będzie głodny to sam się upomni i tak zwykle jest. Więc powodzenia i cierpliwości, po co mają się spieszyć i dostać wrzodów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. u nas niejadek pojawia się wieczorową porą, wcześniej jest ok ale później coraz gorzej...

    OdpowiedzUsuń