-Ile chcesz mieć dzieci? Znacie to pytanie? Chyba nie ma osoby, która by
się z nim nie zetknęła. Zastanawialiście się kiedyś dlaczego odpowiadacie, że
jedno, dwoje, troje albo więcej? Co powoduje, że podajecie właśnie tę konkretną
liczbę?
Kiedy ktoś mi zadawał to pytanie, zawsze odpowiadałam, że
dwoje. Jednak nie był to przypadek, czy takie widzimisię. Ja jestem sama, a przynajmniej sama byłam
zawsze wychowywana. Marzyłam o bracie. Starszym oczywiście, żeby miał fajnych
kolegów i żebym mogła się w którymś zakochać… ot takie infantylne myślenie
małej dziewczynki. Młodsze rodzeństwo też chciałam mieć, bo lubiłam małe
dzieci. Jako, że owego rodzeństwa posiadać nie
było jak, „pożyczałam” córkę sąsiadki. Zabierałam ją na spacery, przychodziłam
pobawić się z nią w domu… Miałam wtedy 11 lat. Nie wiem, kiedy doszło do mnie,
że rodzeństwo, to coś więcej, niż koledzy brata, czy spacerki z wózkiem. Właściwie
do dziś towarzyszy mi myśl, że bez rodzeństwa zostanę sama na świecie. Że oprócz koleżanek,
czy przyjaciółek, będąc jedynakiem, nie masz do kogo zadzwonić o północy, nie
masz z kim przegadać całej nocy, kiedy coś cię dręczy. Rodzeństwo… to musi być
niesamowita więź… rodzeństwo, które razem się wychowuje, czasem kłóci, czasem
bije, ale kiedy trzeba, stoi za sobą murem… Dlatego chciałam mieć dwoje dzieci.
Żeby to pierwsze nie zostało samo. Żeby miało kogoś więcej niż dobrych
znajomych, żeby ta sama krew w nich płynęła. Wiem, że między rodzeństwem bywa
różnie. Są i takie, które się nienawidzą, nie utrzymują ze sobą kontaktu.
Zrobię jednak co w mojej mocy, by moi chłopcy się kochali, by jeden za drugim w
ogień szedł. Czy się uda? Tego nie wiem.
Kiedy urodził się Nataniel, myśl o drugim dziecku stawała
się coraz bardziej odległa. W zasadzie, gdy Nat miał dwa tygodnie, to już
ryczałam, że jednak więcej dzieci nie chcę, że nie dam rady i czy Marcin nie
będzie mi kazał zachodzić znowu w ciążę. Dziś wspominam to z uśmiechem na
twarzy, ale wtedy śmiesznie mi nie było. Pewnie dlatego, że to było moje
pierwsze dziecko, wiele rzeczy mnie przerażało, na wiele nie byłam gotowa. Do
tego trafił mi się typ dziecka, które uważało, że on i pierś to nierozerwalny byt,
a każda próba odłączenia go od „kranu” powodowała włączanie się syreny
alarmowej. Oczami wyobraźni widziałam jak najbliższy rok spędzam w koszuli
nocnej, z piersią na wierzchu, a do mnie przyczepiony jest Syn. Kiedy spotyka
cię coś po raz pierwszy, jesteś skłonna myśleć, że tak już będzie zawsze. O
drugim dziecku mowy być nie mogło… Mijały jednak dni, miesiące, lata. Syn mój
pierwszy całkiem fajny chłopak się zrobił. Pierś porzucił i noce zaczął
przesypiać… co tam, że czekałam na to jakieś dwa lata… grunt, że efekt
osiągnięty. Jak bumerang powróciła myśl o drugim dziecku. O tym, żeby Nataniel
nie był sam, żeby miał się z kim wychowywać, bawić… O tak, ktoś do zabawy jest
mu niezbędny. Inaczej rodzic spokoju nie zazna… No i przyznaję, mi także zaczęło
brakować niemowlaczka. Wiecie, że z
chwilą, gdy dziecko kończy 3 lata przestaje być takim waszym maluszkiem? Nagle
jakieś takie długie się robi, zaczyna mieć swoje zainteresowania, ba! Nawet własne
zdanie. Jakoś tak w rękach już się nie mieści, rysy twarzy już nie takie dzidziusiowe.
Nie było innego wyjścia. Nastał dzień, kiedy dzwony wybiły, że pora jednak na
rodzeństwo. Dlatego właśnie Nataniel nie jest sam…
A dlaczego dwoje a nie troje? A no dlatego, że troje to
jakoś tak strasznie dużo mi się zawsze wydawało i chyba bałabym się, czy
podołam… Ja już teraz prania ogarnąć nie
mogę :) A
tak poważnie… czas pokaże. W każdym razie plan został zrealizowany… amen.
A Ty, ile chcesz mieć dzieci?
Piekny tekst , ja mam dwa lata młodsza siostrę , choć zawsze chciałam mieć starszego brata :) bo z siostrą za młodych lat kłóciłyśmy się niemiłosiernie a teraz nie potrafimy bez siebie żyć :) ale za to moja córeczka ma starszego brata i moje dziecięce marzenia zrealizowałam na dzieciach :) a marzy mi się jeszcze jedno ale technicznie może się już nie udać :)
OdpowiedzUsuńMój pierwszy komentarz WOW udało się :) No właśnie, za młodu różnie jest między rodzeństwem. Ale w dorosłym życiu piękne przyjaźnie powstają. No i dzieci mają prawdziwe ciocie i wujków. Czasem życie jednak pisze inny scenariusz i zamiast gromadki dzieci jest jedno. Nie byłam przez to nieszczęśliwa, ale jakiś brak w sercu jest...choć po części go ktoś wypełnia, o kim być może napiszę za jakiś czas...
OdpowiedzUsuńCzytając post w uszach brzęczały mi slowa mojej mamy: " Pamietajcie dziewczynki macie sie kochac i szanować. Kiedyś bedziecie mialy tylko siebie" Jestesmy trzy dziewczyny. Nie jestem w stanie policzyć naszych klotni, ciaganych wlosow, wrzasków i placzu. Wiem jedno, cokolwiek by sie nie zdarzylo jestesmy zawsze obok siebie i dla siebie. I tego chce dla mojej córki.
OdpowiedzUsuńchyba każda mała dziewczynka która nie ma starszego brata marzy aby go mieć , ja też nie mam i też marzyłam ... ale za to mam siostrę starszą , i również bijatyk kłótni nie zliczę ale przegadanych nocy śmiechów wspólnych łez też nie da się policzyć i nie będę tak samolubna żeby pozbawić córki możliwości posiadania rodzeństwa o ile los pozwoli ;)
OdpowiedzUsuńMrówka świetny tekst:) widzę że nie tylko ja jako nastolatka chciałam mieć starszego brata:) hihihi później chciałam mieć siostrę a nie młodszego brata bo po co mi był wtedy "taki ogon" mimo że wskoczyłabym za nim w ogień:) z perspektywy czasu wiem ze nie ważne jest czy jest młodszy czy starszy czy to siostra czy brat ale tak jak mówiła mama magdy. że kiedyś będziemy mieć tylko siebie myślę że za jakiś czas pomyślę na poważnie o rodzeństwie dla mojej córki...
OdpowiedzUsuńJak czytam co piszecie jako osoby posiadające rodzeństwo, tylko się utwierdzam w tym, że decyzja o drugim dziecku była najlepszą jaką mogłam podjąć :) I nie ważne ile jeszcze nocy nie prześpię, to w końcu minie, a chłopcy będą mieli siebie :)
OdpowiedzUsuńJa też nie zrobiłabym tego Erikowi i nie dając mu rodzeństwa. To jak magiczna więź. Ja z bratem tak mam, że niewiadomo czemu będąc od siebie 1000 km w ten sam dzien musimy tą samą piosenkę albo przypomina nam się ten sam tekst z bajki. I podświadomie czujemy, jeśli u tego drugiego jest coś nie tak. Raz się pokłóciłem strasznie z mężem to zaraz miałam telefon od brata czy wszystko okay. Chorujemy w tym samym czasie :-P dziwna telepatia jak u bliźniaków :-) a wracając do pytania to bym chciała dwoje dzieci a jeśli finanse na to pozwolą to troje.
OdpowiedzUsuńMasz brata bliźniaka? Ale czad :) Widać to prawda, że bliźniacy rozumieją się na odległość. Zazdroszczę, choć rodzicom na początku nie bardzo ;)
UsuńOj nie jesteśmy bliźniakami. On jest 2 i pół roku młodszy ale jesteśmy jak bliźniacy. Już to, że jesteśmy identyczni z wyglądu tylko on jest męską wersją a ja damską. Ciągle nas ktoś pytał czy jesteśmy bliźniakami więc po pewnym czasie mówiliśmy że tak. Wszystko robiliśmy razem. A np dzisiaj od rana byłam mega szczęśliwa i nawet sie zastanawiałam co ze mną a tu dzwoni Kuba, że zaliczył polski i matura zdana!! :-)
OdpowiedzUsuńA w ogóle to moja mama też jest jedynaczką i dlatego chciała dwoje dzieci. Też bardzo wiele robiła, żebyśmy mieli dobry kontakt i jak widać się opłaciło więc trzymam kciuki za Natusia i Leosia :-)
OdpowiedzUsuńIle? W moim planie od kiedy pamietam było 2 lub 3 :-) a ile będzie? życie zweryfikuje; bo planować można ale zawsze jest jakieś ale ... i wlasnie o to ale chodzi ...
OdpowiedzUsuńRozbawił mnie fragment o nierozerwalnym bycie, rewelacja! :)
OdpowiedzUsuńNa myśl o kolejnej ciąży ogarnia mnie lęk i póki, co nawet nie dopuszczam do siebie takiej myśli. To zasługa długiego, długiego porodu. Może kiedyś minie ;)
A jedynaczką nie jestem, bo mam o trzy lata starszego brata :)