Kojarzycie
taką reklamę, gdzie dwie koleżanki na siłowni rozmawiają o oszczędzaniu? Jedna
się chwali, że kupiła coś taniej, a druga pyta ile z tego ma na koncie? Tej
pierwszej mina rzednie, bo się okazało, że to, co niby zaoszczędziła, to wydała.
Jakoś tak to było. No wypisz wymaluj to o mnie ;)
Nie umiem
oszczędzać. Bardzo bym chciała, ale jakoś tak mi nie wychodzi. Jestem
uzależniona od wydawania pieniędzy na moje dzieci. Nie pamiętam kiedy coś kupiłam sobie z
taką prawdziwą przyjemnością. Za to ekscytuję się każdą, nawet najmniejszą
rzeczą, którą mogę kupić Natanielowi lub Leonowi. Ubrań mają pełne szafy.
Zabawek cały dom. Kiedy tylko do portfela wpadnie jakaś ekstra gotówka, od razu
w głowie pojawia się myśl, co by tu dla nich za nią kupić.
Czasem jednak chcę
oszczędzić. Choć chyba lepiej pasowało by tu słowo „przyoszczędzić”. No dobra,
może być i „przyżyłować” ( No wiecie, od tego
powiedzenia „Nie bądź żyła, pożycz dychę”) Tak jak ostatnio… Poszliśmy do
Tesco. Koszyk pełen zakupów. Przypomniało mi się, że skończyły mi się wkładki
laktacyjne. Wracam więc na odpowiednie stoisko, patrzę na cenę moich ulubionych
wkładek i doszłam do wniosku „Za drogo. Kupię teraz małą paczkę tych wyprodukowanych
dla Tesco, a po Johnson’s Baby pójdę przy okazji do Rossmanna bo będzie taniej.”
Jak pomyślałam tak uczyniłam. Pożałowałam, jak tylko przyszło mi owych wkładek
kupionych w Tesco użyć (wielkie, szeleszczące, płaskie naleśniki). Pożałowałam
po raz drugi, kiedy okazało się, że wkładkę mogę wycisnąć… Niestety stanik też.
Mamy karmiące, znacie to? Do d… takie oszczędzanie. No, ale nastał nowy dzień,
pogoda piękna, więc Leon zapakowany do wózka i jedziemy naprawić mój błąd.
Zapakowałam wkładki do koszyka, zmierzam do kasy dzierżąc w dłoni kartę
płatniczą oraz kartę Rossnę, dzięki której mam zapłacić mniej, i co? Przy kasie
informacja, że terminal uszkodzony. Wrzucam karty do wózka, płacę gotówką,
odchodzę od kasy… i przypomniało mi się, że karty Rossnę nie pokazałam :(
Nie umiem oszczędzać… Kto oszczędza płaci dwa razy…
A od poniedziałku
w Biedronce super koce dzianinowe. Idealne do łóżeczka Leona. Muszę go mieć. I co z tego, że miałam już nic nie
kupować… ;)
PS. A za co lubię wkładki laktacyjne Johnson.s Baby? Za to, że są wyprofilowane i ładnie leżą na piersi. Mają nawet takie wgłębienie na sutek, co szalenie mnie rozbawiło, gdy zobaczyłam to po raz pierwszy. Nie wiem co mają w środku, ale to coś sprawia, że wkładka tak chłonie wilgoć, że nic z niej nie wycieka i pozostaje sucha. Jest mała, nie szeleści i jest przyjemna w dotyku. Nie znajdzie się w niej żadnej folii czy ceraty. Genialna jest i tyle :)
"przyżyłować" - dobre :)))
OdpowiedzUsuńteż lubię te wkładki Johnsona, używam je zamiennie z tymi Rossmanowskimi (tańsze, a też moim zdaniem są w porządku - nie przeciekają).
Podczas mojej krótkiej przygody z kp używałam wkładek laktacyjnych z Rossmanna:)
OdpowiedzUsuńA, co do oszczędzania... nazwana zostałam kiedyś "dzieckiem promocji" to był okres studencki, kiedy pracowałam właśnie w TESCO. Teraz, kiedy uda nam się skorzystać z "okazji" powtarzamy tekst: Twoja obdarzona genem przedsiębiorczości żona..." ;)
Ja w Tesco kupuje ubranka w promocji, a to dlatego, że zauważyłam, że mają dziwną praktykę. Zaklejają fabrycznie nadrukowaną cenę nową ceną, która jest wyższa, a dopiero potem niby obniżają. Niestety ta fabryczna często prześwituje. Dlatego czekam, aż faktycznie ją obniżą. Nie wiem, czy to powszechna praktyka, czy tylko w moim mieście :/
UsuńW takim razie wypróbuje te rossmannowskie wkładki przy najbliższej okazji, ale wydaje mi się, ze to Johnson's zostanie ze mną do końca.
Ja dziś kupiłam kocyk dzianinkowy dla Poli z Biedronki :)
OdpowiedzUsuńSuper to zdjęcie ;)
A jaki wybrałaś kolor? Ja wzięłam ten żółty, choć na zdjęciach był jaśniejszy i żywszy taki.
Usuń